sobota, 2 grudnia 2017

Czy nie jest Ci żal?

Gdy składałem swój sprzęt na zimę usłyszałem pytanie "Czy nie jest Ci żal składać wędek?"
Po krótkim przeyśleniu odpowiedziałem , że nie .
Dlaczego?
Wiem że ten sezon to tylko początek . Wstąpienie w karpiowanie. To w przyszłym roku będziemy łowić . To w przyszłym sezonie będziemy bić rekordy. Ten sezon to tylko wstęp do nowego życia. Życie oczami karpiarza.
Podsumowując sezon. Był bardzo poźno zaczęty ale za to bardzo efektowny . Zacząłem od karpia 5kg . Już wtedy wiedziałem , że to jest to czego szukam. Jednak była to zasiadka kilku godzinna. Następna była juz dłuższa bo 3 dni. Wtedy byłem zachwycony ponieważ lubie biwaki. niestety nie byłem przygotowany bo bez namiotu karpiowego ale i tak było super. Drugi długi wypad troszkę w lepszych warunkach i wtedy popadłem w chorobę na 100%. Sezon też sie szybko skończył ale tak jak mówie to tylko przygotowania na rok 2018 a plany całkiem spore i bardzo realne.

piątek, 3 listopada 2017

Niezbędnik na długą wyprawę

Dziś poprowadzę monolog. Skupiamy sie na tym co jest niezbędne na wyprawie dłuższej niż dwa dni.
Pomińmy tutaj kije i kołowrotki i sztyce na których stoją. Według mnie jesli wybieramy sie na dłużej niż dwa dni potrzebny bedzie solidny namiot . Sam przeżyłem juz kilka namiotów i wiem , że nie ma co na tym oszczędzać , zwykły z decatlonu sie tutaj nie nadaje i parasol z kotarami jest od niego odrobine lepszy . Ale namiot z przeznaczenia do wędkarstwa to luksus. Co powienien zawierać taki namiot? Po pierwsze duże drzwi wejściowe i otwierane na różny sposób. Po 2 odpinaną podłogę ponieważ nie wszędzie można biwakować a jeśli w namiocie odepniemy podłogę to możemy pod takim namiotem koczować. Bardzo ważnym elementem są również okna naszego namiotu dwa duże z przodu i z tyłu jedno wielkie lub dwa duże z wymiennymi nakryciami takimi jak podstawowy materiał , przeźroczysty lub moskitiera. W wyposażeniu namiotu powinno znajdować sie łóżko , oprócz tego fotel . Jeśli jedziemy na dłuższy wypad bardzo przydatnym urządzeniem jest kuchenka polowa. Ile pieczywo może być świeże a przecież tego nam nikt nie dostarczy. Stolik w namiocie również jest bardzo milie widziany nawet przy jedzeniu czy robieniu zestawów. Jesli jedzieny na kilka dób to nie zapomnijmy o nocy . Śpiwór dobry i gruby taki , aby utrzymał ciepło nawet do -10 stopni. Co innego latem . Wtedy wystarczy koc. Pamiętajmy że ryba żeruje również w nocy więc przyda sie nam latarka. Dobra najlepiej ledowa. Jeśli mówimy o rybach to pewnie każdy z nas ma sygnalizator elektryczny . Ale czy każdy ma centralke? Pewnie nie. A to jednak przydatny bajer. Na komercji bardzo dużo osób bedzie mieć podobne dźwięki do nas . Na centralce zobaczymy czy to nas sygnalizator bez wychodzenia z namiotu. To chyba tyle na dziś ;)

poniedziałek, 30 października 2017

Plan na nowy sezon

Dziś nie bedziemy wspominać a rozmawiać o planach na przyszły sezon.
Od początku . Pierwszym krokiem bedzie zrobienie swoich kulek proteinowych. Smaki owocowe i śmierdzące a nawet mixy . Głównie Squid , mączka rybna , kryll i krab . Z owocowych Ananas , scopex i kokos. Mixy takie jak squid i scpoex kryll i kokos. Zamierzam również zrobić kulki ostre z papryczką chilli i czosnkiem .
Drugą i dużo ważniejszą sprawą jest założenie teamu. Jako że nabrałem umiejętności przez kilka lat wędkarstwa , wiedzy teoretycznej jak i praktycznej która często odbiega od siebie . Zamierzamy z Damianem , bohaterem poprzedniego wpisu . Tak właśnie z tą osobą która wprowadziła mnie w świat wędkarstwa . Zbieranie sponsorów już trwa . Na pierwszy ogień poszła Rybomania i miejski sklep wędkarski . W kolejnych wpisach będziecie powiadomieni o kolejnych krokach w tym celu .

poniedziałek, 23 października 2017

28 ryb i tylko jeden amur.

Dziś opiszemy dłuższą wyrawę z Amandą.
Na miejsce dojechaliśmy około godziny 19 . Wiec trzeba było przenieść sprzęt rozłożyć namiot i wędki a na dodatek zanęcić przed zmierzchem. Na naszym miejscu na dodatek był starszy pan z wnukiem. Jednak nie wadząc nam zmyli sie dość szybko. O godzinie 21 było juz szarawo jak nie ciemno. Na początku oczywiście kłótnia z Amanda czy najpierw rozłożyć namiot czy wędki oczywiście poszliśmy na kompromis. Rozłożyłem namiot. Poźniej wędki a na koniec poszedłem zanęcić , gdy wróciłem do obozowiska było już ciemno więc poszliśmy się położyć. Przez cały wieczór i nic ani piśnięcia. Rano obudziłem sie około godziny 5 więc wstałem przerzuciłem zestawy i poszedłem zanęcić. Apropo zanęty , neciłem kukurydzą orzechami i konopią. Część kukurydzy i rzepiku juz stało kilka dni więc juz lekko śmierdziało co sie okazało bardzo dobrze. Reszta to typowa kukurydza pakowana kupiona w sklepie. Był to mix trapera. Gdy wróciłem z nęcenia poszedłem do namiotu i zrobiłem herbatę. Amanda wstała około godziny 6;30 . Więc zaproponowałem śniadanie. Dziś w menu była jajecznica na kiełbasie i cebulce. Oczywiście się zgodziła jakby inaczej. Najpierw zabrałem sie za obieranie cebuli...
Pierwszy odjazd oczywiście wychodząc z namiotu wszystko po drodze przewróciłem . Pierwsza ryba jesiotr niezbyt duży ale pierwsz ryba więc zaczęło sie coś dziać. Wróciłem do namiotu i dalej obierałem cebule. Zacząłem kroić i znów branie i jak zwykle wszystko co było na drodze nie stało w tym samym miejscu. Gdy wyciągnąłem kolejnego jesiotra Amanda oczywiście mnie okrzyczała , że wychodzę jak idiota. Wróciłem do robienia śniadania. Skroiłem cebule zabrałem sie za kiełbase i znów branie ! Trzecia ryba w ciągu nie całej godziny! Tak to był kolejny jesiotr. Robiłem dalej jajecznice o dziwo ją dokończyłem bez brania , ale zacząłem jeść i znów branie ! Byłem chyba najszczęśliwyszm człowiekiem . Moja kobieta życia + ryby. Może być coś lepszego? A jednak przechodziło trzech chłopaków około 18-19lat. A ja mam rybę na kiju a podbierak rozłożony . Zapytałem sie czy maja przy sobie podbierak jednak go nie mieli. Ale moja uczynna kochana kobieta złożyła mi go i udało mi sie wyholować jesiotra. Zapytali czy mogą usiąść obok . Oczywiśćie sie zgodziłem wiedziałem , że to nie potrwa długo a czasem lubię robić komuś na złość chyba jak każdy. Przyszło dwóch chłopaków i dziewczyna. Nie rozłożyli sie dobrze a u mnie piąta ryba na kiju wyholowana na macie a u mnie branie na drugiej wędce! Pierwszy dublet! Chłopcy byli w szoku że tak ryba bierze. W pośpiechu postawili zestawy i czekają a u mnie znów branie ! Oni dalej czekają ja wyciągam rybe co 10-15 minut . Chłopcy nie byli zadowoleni że nie mają brań. Gdy znów zapomniałem złożyć podbieraka zapytałem czy pożyczą mi swoj . Wcześniej widocznie miałem doczynienia z ludzmi którzy byli normalni. Dlaczego tak twierdze? Bo jeden z nich odparł wręcz odparsknął "weź sobie" ciezko przejsc 20 metrów z rybą na kiju nie sądzicie? Ale drugi z nich był na tyle miły i nawet zapytał czy mi pomóc . Odpowiedziałem mu , że nie trzeba bo ryba jest duża i nie będe jej jeszcze podbierał. Gdy ryba była już na macie oddałem im podbierak i podziękowałem jak przystaje na inteligentnego człowieka. Przy kolejnej rybie , gdy już wiedziałem , że ma "gula" zapytałem ich "co jest chłopcy?" , Jeden z nich odparł "Nic, słońce świeci" . No tak co ma odpowiedzieć jak ja wyciągnąłem juz około 10 ryb a on ani jednej. Jednak bardzo dobrze było widać , że to amatorzy. Kto normlany kupuje Rod-poda za około 200zł gdy ma kołowrotek za 80? Tylko amator , aby pokazać czego to on nie ma. Jednak od sprzętu ważniejsze są umiejętności i godziny spędzone nad wodą . Bardzo ważna jest też teoria ale testowania w praktyce. Nie zwarzając na "sąsiadów" bawiłem sie idealnie dalej . Gdy przyszła godzina 13 chłopcy zebrali sie ponieważ nie wytrzymali ciśnienia. I znów zostaliśmy sami na cyplu. Po połudiu brania ustały . Nęciłem po raz kolejny około godziny 16 . Po nęceniu znów zaczęły sie brania. Miałem lekki niedosyt bo jutro poźnym popołudniem mieliśmy już wracać do domu. Jednak przy pierwszym braniu po nęceniu nie myślałem już o tym i cieszyłem się chwilą. gdy tylko zapadł zmrok znów brania ustały . W nocy miałem kilka delikatych brań i jeden odjazd. Gdy podniosłem kij do góry załamałem sie . Obydwa zestawy były tak splątane że musiałem ję ciąć wszytskie żyłki splątałem i położyłem obok namiotu aby nikt ani nic nie zaplątało sie w nie . Rano wstałem skoro świt , aby zrobić wędki . Było to około godziny 4 . Po zrobieniu zestawów a zajeło mi to około godziny poszedłem znów nęcić . Po godzinie od nęcenia znów powtórka z wczoraj branie za braniem . Jednak ustały duzo wcześniej niż wczoraj . Brania rozłożyły sie na cały dzien . Gdy wczoraj było 10 ryb rano i 5późnym wieczorem. Dziś 12 rozłożyło sie na cały dzień. I przekonałem Amande żebyśmy zostali do jutra . O dziwo zgodziła sie chyba też chciała już odpocząć od wszystkiego. Następnego poranka znów zanęciłem jednak dużo większą ilościa ziaren niż ostanim razem . Od rana cisza . O godznie 13 mieliśmy być już zwinięci a o godzinie 12;30 złowiłem swoją rybę życia . Tym razem to nie był jesiotr którymi już "wymiotowaliśmy" we dwoje . Na początku holu myślałem że to malutki jesiotr , jednak przy brzegu zobaczyłem złote łuski na początku myślałem że to duży karp. Co sie okazało dopiero w podbieraku że to był amur .
Życiowy amur . Ważył równe 12kg. Największa ryba w moim życiu . Kazdemu życzę takiego holu i takiej ryby .

czwartek, 19 października 2017

Pierwsza dłuższa zasiadka.



Witam!

Jak w tytule opiszemy dzisiaj naszą pierwszą dłuższą zasiadkę karpiową.

Wyprawa na łowisko komercyjne. W składzie oczywiście ja , moja ukochana i Pan który wprowadził mnie w wędkarstwo nie tylko karpiowe.Był to wypad weekendowy . Wyjazd sobota rano powrót w poniedziałek popołudniu. Jako że łowisku było dość niewielkie jak na łowisko karpiowe bo miało tylko cztery hektary i miejscówka którą wybraliśmy była bardzo często mocno oblegana , ale jako że jedni z nielicznych mamy dostęp na połów nocny na tym łowisku zdecydowaliśmy sie jechać właśnie tam. Podbudka godzina piąta. Mi to nie sprawiało problemu jednak mojej dziewczynie która nie należy do tych którzy wstają skoro świt jednak trochę przeszkadzało i nie obeszło sie bez marudzenia. Jednak jako że byłem bardzo zafascynowany tym wypadem nie przeszkdzało mi to wcale. Pobuda przebiegła planowo wstałem o piątej jednak nasz trzeci członek wyprawy nieco sie spóźnił. Był to nie duży poślizg około 30 minut. Zapakowaliśmy sprzęt i pojechaliśmy był prawie cały samochód a to tylko mój sprzęt. Pod jego garażem przepakowaliśmy sie jeszcze raz i wyruszyliśmy . Była już godzina około 6;30 na łowisko jest około godziny drogi a łowisko otwierane jest o 7 rano. Po niedługiej drodze byliśmy na miejscu bez żadnych komplikacji. Wjechaiśmy na łowisko i poszliśmy na zwiady a raczej Damian a ja obok niego . Zauważył że akurat nasz cypel jest wolny. Było to około pięciuset do siedmiuset metrów od samochodu. Niby nie daleko ale całe auto sprzętu który naprawde nie był lekki. Gdy częsć sprzetu była przeniesiona czyli wedki i torby z przynętami rozłożyliśmy wędki i poszliśmy po namioty. Przynieślimy namioty i torby z jedzeniem oraz wodę. I tu zaczęły się schody i zdenerwowanie.  Podczas rozkładania naszego namiotu okazało sie że brakuje jednej części stelażu ale to nic był poprostu krótszy da sie przecież przeżyć. Gdy namiot stanął okazało sie , że brakuje śledzi a to juz trudniejszy orzech do zgryzienia. Jednka namiot miał dwie rurki rozkładane , aby odkryć wejście do namiotu wieć tym naciągnąłem namiot. Namiot stał. Damian jako , iż miał profesjonalny namiot nie zajęło mu to więcej niz 10 minut i pomagał nam. Teraz przeszliśmy do nęcenia . Jako o tym mowa naszą zanętą był groch i kukurydza który sami gotowaliśmy i nadawaliśmy zapach zalewą. Groch gotowałem około 15 minut zalałem zalewą i wrzuciłem całość do wiadra przykrywając kolejnym aby nie uciekało zbyt szybko ciepło i poźniej kukurydza była gotowana około 5 minut dłużej i to samo. Groch i kukurydzę zalałem zalewą słodką Truskawka Plus Tandem Baitsa. Pierwszy raz poszliśmy nęcić we dwoje . Pokazał mi co i jak . I kazał uwarzać na mrówki które rano jeszcze nie były aktywne. Na pierwsze branie czekaliśmy dość długo na wszystkich wędkach były założone kulki wieć ja zmieniłem na dwa ziarna z zanęty i kukurydzę sztuczną , aby uniosła przynęte nad dno. Na branie nie musiałem czekać długo bo zaledwie pół godziny. Pierwszą rybą był karaś około kilograma. Po około godzinie znów zmieniłem na kulkę . I poszliśmy do toalety z Amandą. Wracając z niej zoaczyłem że Damian podnosi mój kij więc podbiegłem do niego i go przejąłem . Tym razem karp. Wymarzony pełnołuski bardzo śliczny . Na trzecią rybe nie trzeba było długo czekać  jako że był juz wieczór trafił sie trzeci karp tym razem golec i również 5kg . Poszedłem zanęcić. Niestety tym razem mrówki dały sie we znaki. Do rana umnie była cisza. Damian wyjął cztery ryby. Dwa karpie i dwa jesiory. U mnie druga doba nie była zadowalając bo wpadły trzy ryby. U Damian
a zameldowało sie aż dziewięć ryb . Rano nęcił Damian a wieczorem znów ja . Mrówki tym razem nie były aż tak dokuczliwe. W trzeciej dobie u mnie zameldowały sie tylko dwie ryby u Damiana około dwunastu w tym jesiotr 120cm . Przyszło , aby sie złożyć więc na raty nosiliśmy sprzęt , torby na koniec wędki . Po zasiadce Damian mnie zdeklasował widać bylo tutaj lata praktyki i większą wiedzę na temat łowiska . Jednak zasiadkę zaliczam do jak najbardziej udanych. Była kupa smiechu i wiele ryb. Pierwsze co zrobiłem po wejściu do domu to był prysznic . Nawet nie wiecie jak człowiek może stęsknić sie za prysznicem.

środa, 18 października 2017

Początki

Witam wszytskich .
Mowa będzie tu o wędkarstwie . Bedą pisane przygody karpiowe te z nad wody jak i sklepów . Bedziemy opisywać sprzęt jak i technikę.

Może zacznijmy od tego jak spotkałem wędkarstwo i kto mi pokazał to hobby.
A więc tak w maju 2011r mój wujek przyjechał z propozycją wypadu na ryby . Wędkarstwo spławikowe. A ja że byłem młody głodny wrażeń i i świata. Po niedługim  namyśle zgodziłem sie . Więc wieczorem pojechaliśmy do niego ponieważ mieszkaliśmy 20 km od siebie. Wieczorem pokazał mi sprzęt na który będziemy łowić i poinformował mnie że trzeba wstać o 4 nad ranem . Jako ranny ptaszek nie przeszkadzało mi to . Położyliśmy sie. Chciałem doznać tej wyprawy także nie spałem do późna. Budzik zadzwonił szbko przybrałem ubiór i w droge . Dojechaliśmy . Moim oczom ukazał sie prostokątny staw otoczony drzewami. Sprzęt pod pache i nad wodę! Przyszło robienie zanęty. Podawałem wszystkie rzeczy podobało mi sie na tyle że nie chciałem go odsątpić na krok. Rozłożył mi wędke zarzucił i kazał czekać. Tej wyprawy obłowiłem sie płotek, leszczy , krąpi i byczków. Popołudniem pojechaliśmy do domu i zapytał czy mi sie podobało więc bez zastanowienia odpowiedziałem mu że chętnie bym pojechał jeszcze raz. I tak sie stało na drugi dzień pojechałem raz jeszcze w to samo miejsce. Jednak tego dnia brania były jeszcze lepsze !
Tak o to spędziłem swoje pierwsze dni o kiju.Jednak nie na tym skupimy sie na pierwszym wpisie.
Najpierw chciałbym omówić sprzęt jaki posiadam bo na karpiach chemy sie tu skupić
Zacznijmy od wędzisk , mianowicie posiadam JRC Contact 3lb 3.6metra oczywiście 2 sztuki
Młynki jakich używam to DAM Quick SLS DLX 970 FD oraz FS
Sygnalizatory elektryczne to MonsterFishing-109C
Nie będe tu pisał jakie mam pokrowce, żyłki czy haki bo to najmniej istotne w tym momencie.
Przechodząc do sedna bedzie opowiedziana pierwsza wyprawa na karpia.
Poszedłem na ten sam staw co pierwszy raz w życiu na ryby. Tak to tu właśnie złowiłem swojego pierwszego karpia . Jest to teraz łowisko tylko i wyłącznie dzienne. Więc chciałem zająć miejsce tak , aby żadnego wędkarza nie było jeszcze na łowisku. Wschód słonca był cos około 5;20 wiec ja już tam byłem o 4. Rozstawiłem krzesło , wędki zrobiłem zestawy zdecydowałem sie kulki (były to Tandem Baits scopex-pop up i tuti frutti kulka tonąca) zarzuciłem i czekałem jakbym łowił na spławik. Jako że jeszcze nie miałem sygnalizatorów elektrycznych polegałem tylko na dźwięku kołowrotka . Czekając godzine robiłem się senny , czekałem drugą godzine i stwierdziłem że sie położe. Rozłożyłem krzesło na prosto i sie położyłem. Staw zaczynał "życ" najpierw zaczęły żerować szczupaki. Pierwszy spławił sie z prawej strony po kilku minutach z lewej i wtedy przysnąłem. Obudził mnie jakiś dźwięk i gdy otworzyłem oczy patrząc w niebo po kilku sekundach zdałem sobie sprawę , że mam branie! Gdy podniosłem kij ryba była na drugim końcu . Zaczął sie hol ! Nie był długi trwał kilka minut ale ja odczułem jakby trwał godzinę. Byłem podniecony ! Karpia dałem na mate odhaczyłem i chciałem go zwarzyć oczywiście moje szczęście mi na to nie pozwoliło. Waga sie zepsuła. Później nie wiedziałem jak zrobić sobie z nim zdjęcie . Jendak przebiegał tam meżczyzna który podszedł i spytał sie mnie czy może zrobić zdjęcie tej rybie ponieważ jego syn bardzo lubi łowić ryby. Niewątpiliwe zgodziłem sie i spytałem czy mogłby mi zrobic również zdjęcie moim telefonem. Oczywiście sie zgodził. Wypuściłem karpia ciesząc sie jak małe dziecko z lizaka. Mój uśmiech na ustach był od ucha do ucha . Wędkę znów zarzuciłem i znów poszedłem leżeć. Po około dwóch godzinach znów było branie znacznie mocniejsze . Po kilku minutach holu niestety rybę straciłem , jednak nie załamałem się i założyłem kolejeny przypon i znów rzuciłem . Jednak do końca wyprawy nie było już brania.

Czy nie jest Ci żal?

Gdy składałem swój sprzęt na zimę usłyszałem pytanie "Czy nie jest Ci żal składać wędek?" Po krótkim przeyśleniu odpowiedziałem ,...