poniedziałek, 23 października 2017

28 ryb i tylko jeden amur.

Dziś opiszemy dłuższą wyrawę z Amandą.
Na miejsce dojechaliśmy około godziny 19 . Wiec trzeba było przenieść sprzęt rozłożyć namiot i wędki a na dodatek zanęcić przed zmierzchem. Na naszym miejscu na dodatek był starszy pan z wnukiem. Jednak nie wadząc nam zmyli sie dość szybko. O godzinie 21 było juz szarawo jak nie ciemno. Na początku oczywiście kłótnia z Amanda czy najpierw rozłożyć namiot czy wędki oczywiście poszliśmy na kompromis. Rozłożyłem namiot. Poźniej wędki a na koniec poszedłem zanęcić , gdy wróciłem do obozowiska było już ciemno więc poszliśmy się położyć. Przez cały wieczór i nic ani piśnięcia. Rano obudziłem sie około godziny 5 więc wstałem przerzuciłem zestawy i poszedłem zanęcić. Apropo zanęty , neciłem kukurydzą orzechami i konopią. Część kukurydzy i rzepiku juz stało kilka dni więc juz lekko śmierdziało co sie okazało bardzo dobrze. Reszta to typowa kukurydza pakowana kupiona w sklepie. Był to mix trapera. Gdy wróciłem z nęcenia poszedłem do namiotu i zrobiłem herbatę. Amanda wstała około godziny 6;30 . Więc zaproponowałem śniadanie. Dziś w menu była jajecznica na kiełbasie i cebulce. Oczywiście się zgodziła jakby inaczej. Najpierw zabrałem sie za obieranie cebuli...
Pierwszy odjazd oczywiście wychodząc z namiotu wszystko po drodze przewróciłem . Pierwsza ryba jesiotr niezbyt duży ale pierwsz ryba więc zaczęło sie coś dziać. Wróciłem do namiotu i dalej obierałem cebule. Zacząłem kroić i znów branie i jak zwykle wszystko co było na drodze nie stało w tym samym miejscu. Gdy wyciągnąłem kolejnego jesiotra Amanda oczywiście mnie okrzyczała , że wychodzę jak idiota. Wróciłem do robienia śniadania. Skroiłem cebule zabrałem sie za kiełbase i znów branie ! Trzecia ryba w ciągu nie całej godziny! Tak to był kolejny jesiotr. Robiłem dalej jajecznice o dziwo ją dokończyłem bez brania , ale zacząłem jeść i znów branie ! Byłem chyba najszczęśliwyszm człowiekiem . Moja kobieta życia + ryby. Może być coś lepszego? A jednak przechodziło trzech chłopaków około 18-19lat. A ja mam rybę na kiju a podbierak rozłożony . Zapytałem sie czy maja przy sobie podbierak jednak go nie mieli. Ale moja uczynna kochana kobieta złożyła mi go i udało mi sie wyholować jesiotra. Zapytali czy mogą usiąść obok . Oczywiśćie sie zgodziłem wiedziałem , że to nie potrwa długo a czasem lubię robić komuś na złość chyba jak każdy. Przyszło dwóch chłopaków i dziewczyna. Nie rozłożyli sie dobrze a u mnie piąta ryba na kiju wyholowana na macie a u mnie branie na drugiej wędce! Pierwszy dublet! Chłopcy byli w szoku że tak ryba bierze. W pośpiechu postawili zestawy i czekają a u mnie znów branie ! Oni dalej czekają ja wyciągam rybe co 10-15 minut . Chłopcy nie byli zadowoleni że nie mają brań. Gdy znów zapomniałem złożyć podbieraka zapytałem czy pożyczą mi swoj . Wcześniej widocznie miałem doczynienia z ludzmi którzy byli normalni. Dlaczego tak twierdze? Bo jeden z nich odparł wręcz odparsknął "weź sobie" ciezko przejsc 20 metrów z rybą na kiju nie sądzicie? Ale drugi z nich był na tyle miły i nawet zapytał czy mi pomóc . Odpowiedziałem mu , że nie trzeba bo ryba jest duża i nie będe jej jeszcze podbierał. Gdy ryba była już na macie oddałem im podbierak i podziękowałem jak przystaje na inteligentnego człowieka. Przy kolejnej rybie , gdy już wiedziałem , że ma "gula" zapytałem ich "co jest chłopcy?" , Jeden z nich odparł "Nic, słońce świeci" . No tak co ma odpowiedzieć jak ja wyciągnąłem juz około 10 ryb a on ani jednej. Jednak bardzo dobrze było widać , że to amatorzy. Kto normlany kupuje Rod-poda za około 200zł gdy ma kołowrotek za 80? Tylko amator , aby pokazać czego to on nie ma. Jednak od sprzętu ważniejsze są umiejętności i godziny spędzone nad wodą . Bardzo ważna jest też teoria ale testowania w praktyce. Nie zwarzając na "sąsiadów" bawiłem sie idealnie dalej . Gdy przyszła godzina 13 chłopcy zebrali sie ponieważ nie wytrzymali ciśnienia. I znów zostaliśmy sami na cyplu. Po połudiu brania ustały . Nęciłem po raz kolejny około godziny 16 . Po nęceniu znów zaczęły sie brania. Miałem lekki niedosyt bo jutro poźnym popołudniem mieliśmy już wracać do domu. Jednak przy pierwszym braniu po nęceniu nie myślałem już o tym i cieszyłem się chwilą. gdy tylko zapadł zmrok znów brania ustały . W nocy miałem kilka delikatych brań i jeden odjazd. Gdy podniosłem kij do góry załamałem sie . Obydwa zestawy były tak splątane że musiałem ję ciąć wszytskie żyłki splątałem i położyłem obok namiotu aby nikt ani nic nie zaplątało sie w nie . Rano wstałem skoro świt , aby zrobić wędki . Było to około godziny 4 . Po zrobieniu zestawów a zajeło mi to około godziny poszedłem znów nęcić . Po godzinie od nęcenia znów powtórka z wczoraj branie za braniem . Jednak ustały duzo wcześniej niż wczoraj . Brania rozłożyły sie na cały dzien . Gdy wczoraj było 10 ryb rano i 5późnym wieczorem. Dziś 12 rozłożyło sie na cały dzień. I przekonałem Amande żebyśmy zostali do jutra . O dziwo zgodziła sie chyba też chciała już odpocząć od wszystkiego. Następnego poranka znów zanęciłem jednak dużo większą ilościa ziaren niż ostanim razem . Od rana cisza . O godznie 13 mieliśmy być już zwinięci a o godzinie 12;30 złowiłem swoją rybę życia . Tym razem to nie był jesiotr którymi już "wymiotowaliśmy" we dwoje . Na początku holu myślałem że to malutki jesiotr , jednak przy brzegu zobaczyłem złote łuski na początku myślałem że to duży karp. Co sie okazało dopiero w podbieraku że to był amur .
Życiowy amur . Ważył równe 12kg. Największa ryba w moim życiu . Kazdemu życzę takiego holu i takiej ryby .

1 komentarz:

  1. wow.. no pieeeekny jest. A gdzie to lowisko bylo??? W UK zlowione ryby trzeba zdjac z haka i z powrotem wrzucic do wody. Nie wiem jak w Polsce, tam to chyba dalej wolna amerykanka :))

    OdpowiedzUsuń

Czy nie jest Ci żal?

Gdy składałem swój sprzęt na zimę usłyszałem pytanie "Czy nie jest Ci żal składać wędek?" Po krótkim przeyśleniu odpowiedziałem ,...